26 sierpnia 2014

25 października 2013

Epilog + Podziękowania


-Mamo,mamo!-mała,ciemnowłosa dziewczynka wyłoniła się zza drzewa i zaczęła lecieć prosto w moją stronę.Jej długie włoski rozwiewały w każdą inną stronę,a wielkie,brązowe oczy,które odziedziczyła po swoim tacie,same się uśmiechały.Stanęłam na jej drodze i gdy się zbliżała,podłożyłam jej nogę.Momentalnie przewróciła się,ale zaraz szybko się podniosła i obdarzając mnie srogim spojrzeniem wytarła brudne kolanka,po czym popędziła dalej.
-Co się stało?-Olivia odłożyła książkę i przykucnęła przy niej.
-Oprócz tego,że ONA podłożyła mi nogę..-mała wskazała na mnie palcem,a ja jej odmachałam.-..to chodź,pokażę Ci co znalazłam!-chwyciła swoją mamę za rękę i pociągnęła ją w kierunku domku na drzewie.Westchnęłam i udałam się na taras,gdzie cała reszta właśnie zabierała się za jedzenie kiełbasek z grilla.
-Mary,z łaski swojej,nigdy więcej nie pozwalaj twojemu narzeczonemu zbliżać się do grilla.-Niall uniósł czarną jak węgiel kiełbasę i zniesmaczony ugryzł połowę za jednym zamachem.Zayn,stojący przy grillu odwrócił się i wzruszył ramionami.
-To jest Badboy z Bradford,musi wyżywać się chociażby na kiełbasach.-usiadłam obok rodziców i Maxa.-Twoja córka mnie nienawidzi.-szepnęłam mu do ucha,a on podniósł wzrok znad swojego talerza.
-Dziwisz jej się?-zachichotał i zaczął się bić z Louisem o ketchup.
-Jak Ci idą projekty,córciu?-spytała mama,zabierając małą Suzie na kolana,która przydreptała do stołu tuż za Olivią.
-Nie najgorzej,ale pogubiłam się przy jednej sukience.Nie mam pojęcia ją zakończyć,jak tylko o tym myślę,to mam pustkę w głowie.-wyjaśniłam i przesiadłam się na miejsce obok Sam i Harry'ego,puszczając przy tym Olivię do swojego męża.
-To musisz się sprężyć,bo do poniedziałku musisz oddać wszystkie projekty do szycia.-przypomniała mi Rosalie,a ja wybałuszyłam oczy.
-To już w poniedziałek?!
-No dzień dobry.-parsknęła.Patrzyłam na nią zamyślona,jak rozmawia z Niallem o planach na przyszły tydzień i doszłam do wniosku,że jak szybko czegoś nie wymyślę,to całą sukienkę trafi szlag.-W środę dzieciaki mają u mnie lekcje pianina,ale możemy się spotkać w czwartek,przyjadę do was pod studio.-powiedziała do niego,a ja uśmiechnęłam się pod nosem.Nareszcie coś ich ku sobie popchało! Od straty Maxa,Rosalie zaczęła kręcić z Michaelem,ale on delikatnie dał jej do zrozumienia,że na razie nie szuka poważnego związku.I wtedy wydawałoby się,że załamie się tak jak za pierwszym razem,ale stało się coś zupełnie odwrotnego: zrobiła się pewniejsza siebie i zaczęła flirtować z różnymi facetami.Miała na koncie kilka przelotnych związków,ale to dalej ją nie satysfakcjonowało.Dopiero gdy jeden z jej ''chłopaków'' umawiał się równocześnie z nią i z jej koleżanką ze studiów,dala sobie spokój z szukaniem kogoś na siłę.I wtedy,jak po wymówieniu magicznego zaklęcia,na białym rumaku,pod jej domem zjawił się Niall...No,może przesadzam,bo zjawił się białym porsche i to po to żeby odebrać od niej swoje szczęśliwe skarpetki,które u niej zostawił,ale dobre i to,prawda?
-Liam,musimy jechać.-głos Danielle,stojącej tuż nad moją głową,wyrwał mnie z zamyśleń.Payne zrobił smutną minę i odłożył szklankę soku.-No dalej,nie ociągaj się,twoja mama nie będzie długo czekać.-uśmiechnęła się,a on wstał i zaczął ściskać każdego po kolei.
-Zobaczymy się na urodzinach Liama,mam nadzieję?-uniosłam ku niej głowę,a ona położyła mi ręce na ramionach.
-Zjawię się tam nawet jeśli będę musiała przez to stracić posadę.-cmoknęła mnie w policzek.-Pewnie przed imprezą będziesz chciała iść na cmentarz.Pamiętaj,że możesz na mnie liczyć.-szepnęła mi do ucha,a ja pokiwałam głową.Jamie,ten mój Jamie,obchodził urodziny 29go sierpnia,czyli dokładnie tego samego dnia co Liam.Od jego śmierci przychodziłam na jego grób właśnie w ten dzień,i co roku nie towarzyszył mi ani Zayn,ani Rosalie,tylko Danielle.
-A ja też mogę przyjść na te urodziny?-zapytał Nick,zjawiając się przy nas nie wiadomo skąd.Jeszcze przed chwilą widziałam jak próbował znaleźć kontakt do podłączenia laptopa,bo znowu wciągnął się w jakiś serial.
-Możesz,o ile nie nawalisz się tak jak ostatnio.-zachichotała Danielle,a on uniósł oba kciuki do góry.
-No to lecimy.Nie zapomnij o tych filmach,które Ci pożyczyłem,Mary!-zawołał Payne.
-Nie zapomnę.-odpowiedziałam beznamiętnie,nie odwracając się.-To,że je zgubiłam już od dawna siedzi mi w głowie.-dodałam już ciszej,a Harry uniósł brew.
-To samo było z moimi słuchawkami.-zauważył.-Już Ci nigdy nic nie pożyczę.
-A ty dalej musisz mi to wypominać?-nałożyłam sobie na talerz nieprzypieczoną kiełbaskę,bo Louis wziął się za pomoc Zaynowi.Podniosłam się i sięgnęłam jeszcze po owocowe piwo.
-Jesteś pewna,że nie jesteś w ciąży? Bo wiesz,alkohol jest niewskazany,a z tobą to nigdy nie wiadomo.-odgryzł się,a ja zgromiłam go wzrokiem.
-Nie,nie jestem w ciąży i nigdy nie byłam.-odparłam,biorąc spory łyk.Trzykrotnie pośpieszyłam się z postawianiem wniosku o mojej rzekomej ciąży,i trzykrotnie moja mama dostawała zawału,kiedy informowałam,że spodziewam się dziecka,a potem to odwoływałam.-Każdemu może się pomylić.
-No nie wiem,ja bym się upewnił,w końcu mowa tu o Marinie Davies.-pokazał mi język.
-Bardzo proszę o niedrażnienie mojej dziewczyny,bo źle się to dla Ciebie skończy,zrozumiałeś,Styles?-Zayn odezwał się znad grilla,a ja uśmiechnęłam się tryumfalnie.
-Ja się tylko o nią martwię,bo jeśli po tej waszej wczorajszej,upojnej nocce coś z tego wynikło,to...
-Chciałabym zauważyć,że rozmawianie o takich sprawach w towarzystwie rodziców jest trochę nie na miejscu,Harry.-Mama skrzywiła się.-Wolę uniknąć tych szczegółów.
-Okej,jasne.-uśmiechnął się do niej szarmancko,a Sam zdzieliła go w brzuch.
-Ej,do mnie się już dawno tak nie uśmiechałeś!
-Bo dla Ciebie mam przyszykowany inny zestaw.-odpowiedział z powagą,po czym wyszczerzył zęby i zatrzepotał rzęsami.-Ten nazywa się...uśmiech figlarny.Przekazuje komunikaty: ''Poflirtujmy''..''pobawmy się''...''jestem w nastroju do zabawy'' i...''nie odpuszczę Ci tak łatwo''...
Sam spojrzała z przerażeniem na to jak on się wczuwa,podczas gdy Olivia i Max dławili się śmiechem.
-Jesteście cholernie dziwni.-przyznałam i rozejrzałam się w około.Zayn i Louis ciągle zajmowali się grillem kłócąc się przy tym niemiłosiernie,który to z nich nie przypilnował ognia przez co wszystkie kiełbasy spaliły się od jednej strony.Eleanor kredką do oczu przemalowywała twarz Suzie w kotka,rodzice oglądali jakieś filmiki na youtube,Nick wylał na obrus cały dzban soku i teraz biedak klnąc pod nosem musiał to szybko sprzątać.Niall pokazywał Rosalie kilka chwytów gitarowych,Max i Olivia wciąż się śmiali,Sam zaczęła pstrykać zdjęcia uśmiechom Harry'ego,które udostępniała na instagramie,a ja kiwając głową bujałam się na krześle i wszystkiemu się przyglądałam.-Ale za to was kocham.


taak,to koniec,wohooo!

To już jest naaapraaawdęęę koniec,rozważałam waszą prośbę o kontynuacji,o drugiej części,ale ostatecznie doszłam do wniosku,że zrobiłaby się z tego jedna wielka MODA NA SUKCES,a tego nie chcę :) Ufam,że mnie zrozumiecie! Ale to nie koniec mojej przygody z pisaniem,wciąż możecie czytać moje wypociny na AlwaysGleamOfHope.
Oprócz tego jestem na STO PROCENT pewna,że w najbliższej przyszłości rozpocznę jakieś kolejne opowiadanie,bo pisanie stało się częścią mnie i pozwala mi oderwać się od rzeczywistości,więc na pewno tego nie porzucę :3


Ogromne podziękowanie dla was wszystkich,tych którzy poświęcili chwilkę czasu aby wyrazić w komentarzu swoją opinię,ale także dla tych,którzy jedynie czytali rozdziały.Ankieta podsumowała,że pod koniec miałam aż 60 czytelników! Nie macie pojęcia jaka jestem z siebie dumna :)

Osoby,którym ślę szczególne podziękowanie to: Sabina,Martyna,Gayane,Sykaa Bieber,Iwona,Wiktoria Nowakowska,Happy,All,Kiss Me,Camille,Ann Toran,Ola Horan oraz wszystkie Anonimy - byliście ze mną do końca i to wiele dla mnie znaczy.
Wiem,że było was dużo więcej,ale nie jestem w stanie wymienić tu wszystkich,mam nadzieję,że nikt nie poczuje się urażony,bo naprawdę was kocham! <3 Jeśli nie odwiedziłam waszych blogów,bądź nie skomentowałam to tylko dlatego,że mam okropnie mało czasu,ale wiem,że na sporej części z nich czasem się zjawiłam,chociaż nie pozostawiałam po sobie śladu :c

Jeśli ktoś z was chciałby utrzymywać ze mną kontakt,zapytać o coś,poprosić o coś,bądź po prostu porozmawiać,odsyłam was na samą górę strony,gdzie znajduje się zakładka ''Kontakt''.

Rozstawanie się z tym blogiem jest dla mnie dla mnie bardzo emocjonujące,bo cholernie przywiązuję się do wszystkiego,a już na pewno do czegoś,co sama stworzyłam w swojej głowie,więc..wybaczcie mi,ale idę się wypłakać...

to niesamowite,że po stworzeniu prologu,zaczęłam pisać historię Mariny Davies,nad
którą ciążyło jakieś fatum,bo pakowała się w same kłopoty.dzięki niej poznałam was i
wciągnęłam się w pisanie na Maxa! :D

to z wami się śmiałam:

z wami płakałam:

przez was nie spałam w nocy i cierpiałam na brak weny:

i potem w szkole nie byłam sobą:

TO WSZYSTKO PRZEZ WAS:

ale i tak was kocham!



Teraz,kiedy już skończyłam to opowiadanie,mogę pokazać wam moją prawdziwą twarz.Odważnych odsyłam do zobaczenia mojego zdjęcia: KLIK -  to ja w trakcie tworzenia rozdziałów :3